LEW CZY KURCZAK?






Cześć.

Blog ten ma w podtytule dość długie zdanie, w którym wspomniane jest to, że czasami lepiej zwolnić i na chwilę o pomyśleć. Jestem w pełni świadom tego, że owo zwolnienie jest częstokroć bardzo trudne do zwykłego wprowadzenia w życie, że najnormalniejsze odpuszczenie sobie kilku chwil codzienności stanowi równowartość wyprawy na Marsa. Nie chcę teraz dawać wykładu z zasadności odnajdywania momentów wytchnienia, bo gdybym to uczynił, zaprzeczyłbym nieco sam sobie - zwłaszcza w chwili, kiedy zwalniam najwyżej na krótkie sekundy. Sądzę jednak, że pewne słowa, które usłyszałem przed kilkoma dniami (DZIĘKUJĘ za nie!!!) wpisują się w sens tego bloga, ten wstęp, charakter naszego życia.

Nie jestem fanem cytatów z Pinterest, słów odnajdywanych na milionach stron internetowych, podoklejanych do twarzy znanych osób. Przeczytanie kilkunastu - jednego po drugim - sprawia, że mądrości pełne mocy w danej chwili, w odosobnieniu, stają się co najwyżej niestrawną papką powtarzalności. O wiele bardziej cenię słowa, które słyszę lub też czytam, a skierowane one są do mnie; kiedy ja jestem ich adresatem. I takie właśnie słowa utkwiły mi w pamięci i nakazały przekształcić na wpis ze zwykłej potrzeby zachowania ich na dłużej.

⇓⇓⇓⇓⇓
Czy lepiej jest być głową kurczaka, czy też ogonem lwa?
⇑⇑⇑⇑⇑


Słowa te usłyszałem w kontekście naszej współczesnej kondycji - zawodowej, emocjonalnej, finansowej. O co w nich chodzi? O przynależność - głowa kurczaka prowadzi to zwierzę, gdzie mu się żywnie podoba, jest on (dzięki niej) niezależny. Niezbyt łatwo jest mu istnieć na świecie (no, kurczak to na batalię o przetrwanie musi się porządnie naszykować), lecz nadal ma swoją wolność. Możemy kurczaka odnieść do ludzkiego przedsiębiorcy, osoby, która nie podąża za innymi w myśleniu, ma swoją wolę i możliwość działania.

Ogon lwa jest czymś zgoła odmiennym. Fakt, należy do potężnego zwierzęcia, ale służy tylko do odganiania much, jest przypięty do tyłka i musi czynić to, co nakazuje głowa króla. Nie ma szans myśleć o niezależności, choć z drugiej strony - po co ona części ciała władcy krainy zwierząt? Jako człowiek, może to być pracownik korporacji, osoba całkowicie podległa innym, silniejszym od siebie. Wydaje się w bezpieczniejszej sytuacji... ale może jednak nie...

Uważam, że cytowane słowa możemy odnieść do wielu elementów naszej rzeczywistości. Domowej (posiadanie własnego zdania, czy też podleganie innym), szkolnej (bycie członkiem klasy, który ma swoje poglądy albo też tym, który powtarza wszystko za innymi, silniejszymi). Co ciekawe, przejrzałem Google i znalazłem inną wersję wspomnianych słów, kiedy to kurczak zamieniony jest na mysz. Kiedy to zobaczyłem, pomyślałem, że zdanie z myszą jest bardziej przerażające. Bo mysz też jest niezależna, biega własnymi ścieżkami, ale równocześnie stanowi symbol zalęknienia, słabości, kryje się gdziekolwiek potrafi. Kurczak - mimo wszystko - potrafi podbiec i dziobnąć.

Pomyślmy... ten konflikt może mieć podłoże w nas samych, w potrzebie naszej niezależności, parcia do przodu, ku sukcesowi. Pragniemy osiągnąć jak najwięcej, wielokroć potykamy się, gubimy, nadal jednak nie pozwalamy na porzucenie idei pójścia własną drogą. Z drugiej jednak strony chcemy/potrzebujemy/musimy założyć i utrzymać rodzinę i to może nas wyhamować, podpiąć pod system zależności od innych. Nie jest to oczywiście zły system, jednakże w pędzie ku sukcesowi, może on doprowadzić do problemów. Sądzę, że ścigając sukces, musimy mieć świadomość, jakie pobudki nami kierują - czy są to nasze własne intencje, by poczuć się panem własnego zamku, czy też to raczej chęć wpasowania się w konsumpcyjny styl bycia.

Wiecie, kurczak może mieć potęgę, jeśli tylko potrafi odpowiednio ją wykorzystać. Ogon lwa też może ją odnaleźć - w przystosowaniu i dopasowaniu do codzienności.

Którąkolwiek wersję jednak wybierzemy, stajemy naprzeciw dwóch opcji - byciu niezależnym lub też podległym innym. Możemy spierać się z zasadnością tego wyboru, lecz nie odnajdziemy innej opcji. Są dwie drogi, a my musimy skierować się jedną z nich. Zastanawiam się teraz nad sobą i dochodzę do wniosku, że jednak jestem tym kurczakiem. Słabszym, o piórach, które mogą odpaść, nadal jednak biegającym tam, gdzie każe mu głowa (całe szczęście, nie ścięta 😏). Bywałem ogonem, jednakże raczej wolę opcję być może mniej stabilną, lecz moją własną.

A Wy czym jesteście? Napiszcie w komentarzu. Ciekaw jestem Waszych odpowiedzi.

Pozdrowienia i do przeczytania - następnym razem z tematem, które wybierze jedna lub jeden z Was.


Komentarze