JEDNO SŁOWO



Hej.

Ten wpis pojawia się na długo przed weekendem, lecz tak po prostu musi być. Będę miał wraz z rodziną kilka dni przerwy od świata, stąd też wszelki kontakt z internetem i komputerem zostanie (co najmniej) ograniczony.

Kiedy zaczynam pisać te słowa, jest poniedziałek rano, zza okna dolatują do mnie dźwięki startującego dnia - kolejnego gorącego dnia, a w głowie siedzi mi w zasadzie jedno słowo, na którym oprę ten wpis. Skąd pomysł na to? Ano, kiedy spojrzałem dziś na wynik weekendowych odsłon mojego bloga, a zwłaszcza ostatniego wpisu z soboty, na usta (prócz uśmiechu, oczywiście😄) cisnęło się jeszcze jedno... słowo

DZIĘKUJĘ

Niby oczywisty wyraz, lecz nadal mający ogromną siłę. Sądzę, że jest doskonałym i nieodłącznym kompanem każdej wypowiedzi, musi tylko być stosowany nie w nadmiarze - jeżeli bowiem dziękujemy za wszystko, co kilka sekund, zupełnie bezmyślnie, wtedy (moim skromnym zdaniem) zatraca on swą wartość, staje się tylko dźwiękiem, działającym nieco jak znak przestankowy, łączącym nasze zdania w jedną całość. 

DZIĘKUJĘ musi mieć znaczenie, być przemyślanym efektem naszych działań, stanowić wynik tego, co się wokół nas i w nas samych odbywa. Musi mieć poparcie w sercu i w głowie, mieć wartość emocjonalną. Oczywiście, zwykłe powiedzenie "dziękuję" po zakupach w sklepie jest czymś oczywistym (cóż, przynajmniej mam taką nadzieję 😅) i wtedy nie wymaga to słowo jakiegokolwiek głębszego sensu. Inaczej sprawa ma się, kiedy dziękujemy za coś, co faktycznie ma - jakkolwiek pospolicie to zabrzmi - ładunek emocjonalny. Za pomoc, za ratowanie z opresji, za wsparcie...

za to, że moje serce bije szybciej, gdy otwieram bloga i widzę Wasze odsłony i komentarze.

Dlatego też stawiam je ponad wszystkimi innymi słowami - tu i teraz. Zawieram w nim miłość, radość bycia z innymi, możliwość współdziałania i dzielenia się, wdzięczność za pomoc. Pomoc, która sprawia, że zaufanie dla innych jest coraz silniejsze.

Pomagamy, prawda? Jesteśmy istotami myślącymi, które mogą żyć w gniewie, chęci udowodnienia światu swej wspaniałości (ulotnej i zawsze pozornej), pragnieniu bycia samemu, ponad innymi... Nie zdołamy jednak przetrwać bez pomocy tych, których znamy lub też zupełnie obcych. A za pomoc dziękujemy... Bo to jest jak przytulenie, gdy jesteśmy samotni. Jak w piosence Birdy.


Zrobiło się sentymentalnie? Dlaczego nie - odrobina gorącej kawy uczuć wlanej na osłabione serce jest zawsze w cenie.

Pamiętajmy o DZIĘKUJĘ. Używajmy tego słowa, bo ono nic nie kosztuje, a ma ogromną wartość samo w sobie.

Dziękuję Wam za dziś. Do przeczytania kolejnym razem - najpewniej w kolejny weekend. Papa

✎✍

Jeszcze mały cytat, który znalazłem w archiwum Google, a który (według mnie) jak najbardziej odpowiada miejscu i sytuacji:

W ciągu tych nielicznych dni dałeś mi prawdziwą wieczność i za to dziękuję.
John Green, Gwiazd naszych wina




Komentarze