TE MAŁE RZECZY


Cześć.

Wiem, że dawno mnie nie było. Wiem, że w pewnym momencie mojego istnienia w tych ostatnich 2-3 tygodniach rozważałem dłuższe zawieszenie działania BLISKO MI. Wiem to wszystko. Brak publikacji nowych tekstów spowodowany był zmianą sytuacji (o tym raczej nie muszę opowiadać, nie? Żyjemy tu i teraz...), zasypem słów/spostrzeżeń/linków dotyczących tematyki związanej z tym właśnie blogiem (wszak każda i każdy z nas szuka drogi w tym świecie, zwłaszcza teraz). Sądziłem, że moje spostrzeżenia, stwierdzenia, podpowiedzi będą nieco naiwne, zbyt prostolinijne, będą płynęły od kogoś, kto zdołał ustawić myślenie w bieżącej rzeczywistości i chyba powoli wychodzi na prostą...........

WŁAŚNIE! Ostatnia część poprzedniego zdania sprawiła jednak, że zacząłem zastanawiać się, czy faktycznie powinienem pozostać w ciszy i odsunięciu. Fakt, nadal mam dziwacznego "bana" na Facebooku, który to nie pozwala mi na publikowanie bezpośrednich linków z tego bloga (proszę, może ktoś w końcu określi, w jaki sposób uraziłem czyjeś uczucia), lecz mam świadomość, że sens i duch BLISKO MI nadal mocno we mnie siedzą i szepczą do ucha, że może faktycznie nie powinienem zostawać w ciszy, choćby i dla paru chwil mojej i Waszej radości z pobycia razem.

Stąd też dzisiejszy wpis - z potrzeby bycia, z potrzeby (jak zwykle) wypuszczenia z siebie wszystkich dobrych myśli i odczuć, siedzących do tej pory w głowie, a teraz spływających w dół, do palców, na klawisze.

💖💖💖

Jest taka książka, której sam nie czytałem, mająca tytuł Bóg rzeczy małych. Jej treść do tej pory nie jest mi znana, lecz od kilku miesięcy obiecuję, że wreszcie się za nią wezmę. Najważniejsze dla mnie TU I TERAZ nie jest jednak to, co znajduje się między okładkami, lecz sam tytuł. Płytko? Być może, ale koniecznie!

Małe sprawy są sensem. Byłem tego pewien już od wielu lat, obecnie jednak jeszcze bardziej umacniam się w tym przekonaniu. Codziennie wstaję, rozglądam się po rzeczywistości, wydobywam z niej to, co maciupeńkie, miniaturowe, mające w sobie siłę do tego, by rozpędzić nas na cały dzień. Ba, nie tylko cały dzień - tydzień, może i całe życie.

O czym mówię? Myślę, że doskonale wiecie... Pozwólcie jednak, że podpowiem - tak na zasadzie coachowej terapii, jakkolwiek koszmarnie to brzmi 😉.

💙💛MAŁE RZECZY💛💜

Kiedy budzę się rano, widzę świt. Niemal zgięty wpół (wszak powstanie z łóżka to niemalże wydostanie się z bezpiecznego kokonu) wychodzę z psem na spacer i jakoś tak oddech się polepsza.

Kawa przy komputerze (jakkolwiek nie jest on moim przyjacielem, zwłaszcza po kilku dniach pracy online:)) smakuje doskonale - choćby ta nawet najtańsza z Lidla.

Przebudzenie Kasi i Mikołaja - nastawiamy wspólny dzień. Nasze barometry zaczynają się zgrywać, zgrywając się na nasze własne pogody.

Widzicie ludzi w komputerach? Daje Wam to radość? Czasem nie dostrzegacie ich twarzy, zaledwie pseudonim, imię lub zdjęcie profilowe, jednakże głos płynie. Mimo, że mogą mieć inne zajęcia, mniej lub bardziej zajmujące (ach, ten Netflix, hi, hi, hi), lecz pojawiają się i rozmawiają; rozmawiają często bardzo aktywnie i otwarcie. I pojawia się cudne uczucie gdzieś między płucami, że to wszystko ma prawdziwy sens.

Kilka sekund z książką (o, banalne)... Miałem potrzebę kupienia powieści lub zbioru opowiadań, czegokolwiek, dotknięcia papieru, powąchania kartek. Kupiłem i tym samym znalazłem coś, co pokochałem od pierwszego spojrzenia na litery. A potem - przed snem, gdzieś między innymi chwilami - zajrzenie do innego świata.

Czekacie na coś? Oczekiwanie zawsze daje energii. Sprawia, że odliczasz czas, który zbliża Cię do tego, co upragnione... Jak nowa książka, która przybędzie do Ciebie wprost do paczkomatu. Albo bliżej - oczekiwanie na sobotnią chwilę, gdy będziesz mógł pobyć z Twoimi ludźmi... z Twoimi ukochanymi. Pobyć, poprzebywać, nie tylko minąć i rzucić kilka słów. Nawet taki grill... Nawet wspólne obejrzenie durnego filmiku na YouTube... Oczekiwanie na tę chwilę.

Muzyka, która płynie z komputera. Brząkanie na ukulele. Szczotkowanie psa. Dotyk. 

Wszystkie te maluteńkie rzeczy, maciupkie sprawy czynią codzienność bardziej barwną, sensowniejszą. Ja już je odnalazłem, być może pojawią się kolejne, może niektóre odejdą, nadal jednak będzie istniało miejsce, będzie istniał czas na nowe.

Rozumiecie, prawda? Te drobnostki napędzają, trzymanie się ich (nie tych wielkich projektów życiowych, które w obecnych czasach zdają się zaledwie snem o potędze) dodaje mocy.

💙💚💛💜

To moje podejście. Nim własnie pragnąłem się z Wami dziś podzielić. Pragnąłem wystukać tę przyjemność. Bo do powyższej listy mogę bez wahania dołączyć też pisanie tego bloga. Sobota rano wydaje się jakaś taka pełniejsza dzięki temu miejscu.

Macie swoje maleństwa? Napiszcie, jeśli znajdziecie chwilę czasu lub odrobinę chęci.

Buziaki serdeczne i do przeczytania.

Komentarze