PER ASPERA...


Cześć. 

Dziś mam dla Was małe wyzwanie. Ostatnimi czasy zacząłem publikować posty bardziej osobiste, krótkie, pisane niejako na gorąco. Nie jest to spowodowane moim lenistwem, ponieważ - muszę przyznać z pełną odpowiedzialnością za moje słowa - chętnie poświęcałbym temu blogowi całe dnie stukania w klawisze. Chodzi o najbardziej prozaiczną rzecz na świecie, będącą wymówką 99% społeczności. Najzwyklejszy w świecie CZAS. Od początku istnienia BLISKOMI moim systemem pisania było:

1) wystukanie szkicu wpisu;
2) odłożenie go na dzień lub dwa;
3) przeczytanie, poprawienie, dopisanie, korekty, etc.
4) dorzucenie grafiki;
5) dodatkowa korekta;
6) finito. 😀

Obecnie (tak mniej więcej od miesiąca, może sześciu tygodni) powyższy układ zawęziłem do punktów 3-6 (z czego w punkcie 3 znalazł się sam szkic, a w zasadzie tekst niemalże gotowy, rosnący w mojej łepetynie przez jeden poprzedzający dzień). Przyznaję, że nie jest mi z tym do końca odpowiednio. Jestem człowiekiem, który lubi mieć zaplecze, wsparcie w tym, co robi, jakieś małe tło, ubezpieczenie... Nazwijmy to, jak chcemy. 

Hmmm, może się mylę, ale zmiana mojego rytmu pisania, skrócenie procesu zaowocowało (albo raczej "niedoowocowało") spadkiem ilości wyświetleń. Może Wy nie chcecie takiego rytmu, wolicie stary system, czujecie, że coś się pozmieniało, może czujecie się oszukani... Boże, mam nadzieję, że oszustwo to ostatni szczebel drabiny, bo z niego można łatwo runąć na bruk.

Stąd też moje wyzwanie:

Napiszcie w komentarzu, co czujecie, jak się mnie czyta, co sądzicie o całym BLISKOMI. Dostrzegę, co mogę poprawić, gdzie pójść, którą drogą. Pomóżcie mi. Możecie też wejść na mój profil na Facebooku (na górze macie stopkę z linkiem do BLIŻEJMI). 


Help, I need somebody!!!!!!!!!!😁😁😀

↓↓↓↓↓


OK, a teraz przejdźmy do konkretu na dziś.

Tydzień temu pisałem o słowach Michaela J. Foxa, dotyczących wyzwań (ha, znowu one, prawda?) Nadal siedzą mi one w głowie; sądzę, że ich sens łazi po umyśle i nie odpuszcza. 

Zupełnie nieświadomie moich czynów... no, może "prawie" nieświadomie, wczoraj na zajęciach w szkole miałem okazję rozmawiać z uczniami o wyzwaniach. Chodziło głównie o zgromadzenie słownictwa potrzebnego do tego, by mówić o uczuciach, wrażeniach, opisywać to, jak można mówić o obrazkach na maturze. Na naszej liście pojawiły się odczucia silnie negatywne, pokazujące, jak trudno jest nam (dajmy na to) mówić przed dużą grupą osób, spływać pontonem po rwącej rzece lub nagrywać się i udostępniać nasze występy online. Jednakże pokazały się tam również słowa nieco odmienne. Spójrzcie:

Przed "cringe" powinienem był postawić "to", bo to czasownik... Mój błąd. 

Uczucia radości, zadowolenia i satysfakcji z wykonanego zadania, przejścia przez kolejne wyzwanie, stawienie mu czoła wskoczyły na tę tablicę zupełnie odruchowo. To oczywiste, że musimy przejść przez trudy, by udowodnić samemu sobie to, że damy radę, potrafimy przebić się przez mur przeciwności, bólu i strachu. Po to, by poczuć się zadowolonym i dumnym z siebie. 

Najważniejsze, by poczuć się dumnym z siebie...

To jedynie słowa, nie? Rzucone w przestrzeń, jednakże pojawiły się wypowiedziane przez nasze usta, a te dostały sygnał z głowy, który ułożył nasze wargi i języki w odpowiednie kształty. Bo to nie są tylko kolejne punkty do wyuczenia i wzbogacenia języka. Kiedy tylko pojawią się w zeszycie, potem w pamięci, pozostaną w nas na zawsze. Może pomogą na maturze, może w rozmowie z obcokrajowcem - fakt, taki jest ich główny cel (zwłaszcza w szkole). Gdy ukształtują już nasz aktywny język, przestaną być zaledwie zbiorem liter niosących znaczenie semantyczne. Odkryjemy w nich wszystko to, co niosą z sobą wyzwania i ich pokonywanie.

Te słowa kreują nas, jak my tworzymy je.

Per aspera ad astra, nie? Oczywiście! takie banalne, a tak prawdziwe, od setek lat. 

Zakładamy słuchawki na uszy, wracamy na nasze utarte szlaki, które prowadzą nas ku domowi, naszemu celowi, zadzieramy wysoko głowę i idziemy.

Idziemy, byleby nie odpuścić. Nigdy nie wolno odpuścić.

Ściskam Was.




PS. Napiszcie do mnie. Czekam.............................................................

Komentarze