BARIERY TO ROZWALENIA!


Czołem.

Zimno dzisiaj, choć na dworze świeci słońce. Chyba nadchodzi ta pora roku, która niesie z sobą pewne szaleństwo w moim życiu. Ba, sądzę, że to szaleństwo już w nim zagościło. Piszę te słowa i zastanawiam się, czy bez kłopotu poradzę sobie z regularnymi i merytorycznymi wpisami w najbliższej przyszłości, czy też będę uciekał się do słów płynących spod moich palców "ad hoc" lub też będę rzadziej publikował. Ta druga opcja (szczerze mówiąc) jest mi wyjątkowo niemiła. Cóż, czas pokaże... Jak zawsze...

Ale, ale - na razie jest OK. Dzisiaj pozostajemy w kręgu zainteresowań całego bloga i moich podobnie. Myślałem ostatnio nad tym, w jaki sposób można utrzymać standardy komunikacji, porozumienia się z innymi, umiejętności interpersonalne. Wiecie - komunikacja jest naszym podstawowym narzędziem (banał, ale jakże istotny, nie?), ale nie zawsze potrafimy ją zachować. Jeżeli czytacie ten blog sukcesywnie, dostrzegliście zapewne, jak wiele miejsca poświęcam tej właśnie "dziedzinie" naszego istnienia (sprawdźcie etykiety pod postami😊). Komunikacja musi trwać i to niczym posąg twardszy niż ze spiżu😊😊.

W porządku - załóżmy, że ową komunikację utrzymujemy, dbamy o nią, staramy się jej pomagać. Jednakże i tak, zupełnie samodzielnie, może ona ulec zwapnieniu, a co za tym idzie, może zacząć podupadać, słabnąć. Skoro już wiemy, jak ją zachować, po co starać się robić z nią cokolwiek więcej. Wysyłam przekaz, odbiorca reaguje, kiwamy głowami, czyli wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Może jednak powinniśmy zadbać o coś WIĘCEJ???

I tu właśnie pomyślałem nad tym, w jaki sposób możemy podnieść jakość naszej komunikacji; co możemy uczynić, by pozwolić jej rosnąć w siłę. I moje wewnętrzne rozważania (jakkolwiek górnolotnie to brzmi) pognały w kierunku barier. Barier, które blokują komunikację, a które powinniśmy sforsować i rozwalić w pył!

I właśnie dzisiaj pragnąłbym przez kilka chwil zatrzymać się na tych barierach, wspomnieć o nich i spytać Was, co o nich sądzicie.

Gotowi? Oto one:
⛒⛒⛒⛒⛒


1. Czasem wydaje mi się, że bardziej interesuje nas to, by potwierdzić naszą rację w rozmowie/dyskusji z kimś innym, niż tak naprawdę poznać odmienny punkt widzenia lub nauczyć się czegoś. Jesteśmy zacietrzewieni i uparci, mamy nasze utarte tory myślenia, z których trudno jest nam się wydostać. Dopuszczenie do naszych głów innych opcji jest bardzo, ale to BAARDZO trudne, co sprawia, że najzwyczajniej zamykamy się w naszym myśleniu, nie dopuszczamy do siebie innych opcji...

A: Sądzę, że ten pomysł jest niewłaściwy. Powinniśmy go odrzucić.
B: Ale musimy wziąć pod uwagę różne okoliczności...
A: Nie ma mowy. Odwalamy i tyle!

2. Czasami słuchamy tylko po to, by jedynie odpowiedzieć, nie zaś po to, by czegoś się nauczyć, coś usłyszeć. Zamykamy się w sobie, odpływamy, nasze myśli krążą gdzieś w przestrzeni, podczas gdy nasz rozmówca opowiada nam historię życia. My zaś kiwamy głowami, korzystając z tego cudnego urządzenia, jakim jest zginająca się szyja, by w ten sposób potwierdzić nasze skupienie. Ale czy tak naprawdę słuchamy, czy też tylko chcemy sprawiać takie wrażenie...

A: I wiesz, mam kłopoty w pracy.
B: Uhm.
B: Boję się, że wszystko się posypie.
A: Tak.
A: Może mógłbyś mi pomóc, co?
B: Mhm
A: No to pomożesz mi, prawda?
B: Ale o co chodzi?

3. Mamy z góry założone pomysły i idee. Jesteśmy przesiąknięci stereotypami, oklepanymi poglądami na jakieś kwestie - fakt ten zamyka nasze myślenie, ogranicza je, czyni je słabym i banalnym. Nie dopuszczamy do siebie (nieco podobnie do punktu 1) odmiennego punktu widzenia. Wtedy bowiem musielibyśmy wydobyć nasze mózgi ze swoistej strefy komfortu, a to nie należy do najbardziej wymarzonych akcji, nie?

A: Może poprosimy Pana C o pomoc, co?
B: C? Przecież to złodziej.
A: Jak to?!?!?!?!
B: No, wszyscy tak mówią.

4. Posiadanie zamkniętego umysłu... Ha, czy tę kwestię powinienem tłumaczyć? Możemy wykorzystać ją to podsumowania wszystkich powyższych barier, które ograniczają naszą komunikację, kontakt z innymi, porozumienie, współpracę, współżycie.

⛒⛒⛒⛒⛒

Punkty, które podałem powyżej niszczą kontakt - według mnie. Sprawiają bowiem, że wyłącza się w nas chęć/umiejętność działania z innymi. Zamykamy się w naszym świecie myśli, stwierdzeń, zaślepień, pewności siebie, może i samozachwytu. Wszyscy wokół nas przestają istnieć, tracą wartość. Co z tego, że z nimi rozmawiamy, skoro (tak naprawdę) oni rozmawiają do nas, a my tylko niby-słuchamy? Otwarte uszy i głowy muszą być podstawą, bez nich bowiem będziemy tylko jak ryby pływające w akwarium, które widzą siebie nawzajem, wiedzą mniej więcej, po co pływamy razem w tej samej wodzie i jemy to samo pożywienie, lecz nic ponad to.

Co myślicie o moich słowach? Czy sądzicie, że mają sens? Uważacie, że owe bariery faktycznie istnieją? A może dodalibyście jakieś od siebie...

Dajcie znać.

Dzięki za to, że istniejecie i czytacie moje wpisy. Dajecie mi chęć i siłę, by każdego weekendu dawać coś od siebie.

Do następnego razu.😍😻😍

Komentarze