TECHNIKA DA VINCI


Hej.

Kończący się tydzień nie należał do najłatwiejszych. Muszę go odhaczyć, jako zaliczony i odłożyć do archiwum, do którego sięgam co najwyżej sporadycznie. Nie chcę więcej takich tygodni.

Posypał się plan pisania wpisów na blogu - we wtorek wrzuciłem tutaj coś pisanego (dosłownie) na kolanie. Z czystego przymusu, z potrzeby, prowadzony krzykiem sumienia. Jednakże nadeszła sobota, a wraz z nią wewnętrzna siła popchnęła mnie do włączenia komputera i uderzania w klawisze. 

Mam kłopot... Wpis przygotowuję zawsze z wyprzedzeniem, nie wystukuję niczego na gorąco, bez uprzedniego przemyślenia. Stąd też mam tutaj zagwozdkę, ponieważ niezbyt wiem, czy pisać dalej, czy też po prostu pozostawić dziurę w kalendarzu wpisów i wrócić tutaj za tydzień - świeższy, bardziej ogarnięty, inny???

⛏☢☼⛒⛏

To jest pytanie. I właśnie przypomniało mi się o pewnej technice, której chciałem poświęcić jeden z wpisów w przyszłości. A może "liznę" ją tutaj, choć odrobinę, dla spokoju ducha, dla poczucia spełnienia? W sumie dotyczy ona pytań i odnajdowania odpowiedzi na nie...




Kojarzycie tego pana, nie? Z nim związana jest tak zwana Technika Leonarda Da Vinci, bardzo szeroko stosowana, posiadająca wiele odmian i odcieni akcja, służąca zdobywaniu odpowiedzi na różnorakie pytania. Oczywiście, nie jest ona podobna do działania "Wujka Google", nie daje odpowiedzi po prostym wstukaniu pytania, lecz wymaga skupienia, uwagi, samodzielnego wykorzystania potencjału swojego umysłu, swoich myśli. Ma pięć faz, które krok po kroku doprowadzają do odnalezienia rozwiązania. 

Jak to wygląda? Oto przepis...

KROK PIERWSZY
Zapewnijmy sobie komfort, ciszę, spokój. Odetnijmy się od świata - na kilka chwil. Na kartce A4 (w rogu) napiszmy swój problem/kwestię w postaci pytania. Najlepiej, jeśli będzie to pytanie otwarte.

KROK DRUGI
Odwróćmy kartkę i przełóżmy długopis do drugiej ręki. Zamknijmy oczy i rysujmy bezwiednie. Rysujmy tak długo, jak chcemy. Jednakże musi to być związane z kwestią, którą zapisaliśmy.

KROK TRZECI
Przyjrzyjmy się naszemu rysunkowi. Wyodrębnijmy grupy postaci, obiektów lub gryzmołów i obrysujmy je.

KROK CZWARTY
Zakreślonym gryzmołom nadajmy nazwy/tytuły, jakby to były tytuły rozdziałów lub artykułów. Kierujmy się pierwszymi skojarzeniami. Następnie, spiszmy tytuły i nadajmy im kolejność. Przeczytajmy tytuły tytuły tak, jakby opisywały pewną historię, książkę.

KROK PIĄTY
Nadajmy całości wspólny tytuł, w sposób najtrafniejszy, wyrażający historię określoną w rozdziałach.
Tytuł całości jest odpowiedzią na nasze pytanie zadane na początku. Jeśli nie rozumiemy odpowiedzi teraz, odłóżmy ją do szuflady i powróćmy do niej po tygodniu.

☯☯☯

To wszystko. Sądzicie, że jest nazbyt literacko, duchowo, nieziemsko, nieodpowiednio? Jak to - stworzyć książkę z problemu? Co to ma być, nie? 

Włączcie w sobie ulotność, swoje pisarstwo, pozwólcie Waszym umysłom działać samodzielnie, bez skupienia na problemie. W tej technice kreowanie pseudo-książki umożliwia naszym myślom niejako bezwiedne unoszenie się dookoła dręczącego nas pytania, męczącego problemu. Nadal jednak są to nasze myśli, pochodzące z naszej głowy. Nie zdradzają nas. Chcą pomóc.

Spróbujcie, a gdy odnajdziecie rozwiązanie, dajcie znać, czy to pomogło. Czy Leonardo Was wsparł.

Do przeczytania już planowego i pełnego.

Dzięki za to, że jesteście :)

Komentarze