O WOJNIE I O POKOJU



Cześć.

Dzisiaj chciałbym napisać kilka słów o tym, co powiedział wiele lat temu Mahatma Gandhi. Wszyscy znamy tę osobę - człowieka będącego uosobieniem pokoju, prawdy i miłości międzyludzkiej. Gdybyśmy tylko chcieli, bylibyśmy w stanie samodzielnie napisać jego biografię wypełnioną miliardami cytatów po kilkugodzinnej zabawie z Google, Wikipedią i Pinterest. Wiem, że korzystanie ze słów tak znanej postaci jest dość proste i nie wymaga zbytniego nakładu pracy. Sądzę jednak, że nie w tym rzecz. Uważam, iż niejednokrotnie pewne słowa trafiają do nas w odpowiednim momencie lub też przypominamy sobie o nich wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujemy.

Słowa Gandhiego trafiły w moje ręce i oczy wiele miesięcy temu i czekały na swoją kolej w tym blogu. Czekały bardzo cierpliwie i raczej lepszego momentu niż ten, kiedy nasz kraj wypełniony jest swoistą nienawiścią i niezrozumieniem, nie odnajdą. Otacza nas pogarda, zniesmaczenie, zapadamy się w piekielnych dyskusjach o tym, co jest właściwe, co zaś nie, gdzie jeszcze możemy wetknąć nasze ciekawskie nosy, ile jeszcze możemy wyciągnąć dla siebie. Coraz częściej za uśmiechami dostrzec możemy hipokryzję, za chęcią pomocy, zwykłe wpatrzenie w siebie.

Gandhi zaś mówił: 

Odkryłem, że życie trwa pomimo zniszczenia, dlatego też naszym życiem musi rządzić coś potężniejszego, niż samo zniszczenie. I jeśli jest tym prawo do życia, musimy nad nim pracować każdego dnia. Kiedykolwiek jesteś postawiony naprzeciwko kogoś, pokonaj go miłością. (…) Osiągnięcie stanu miłości wymaga ogromnych ćwiczeń, dyscypliny.(…) Brak przemocy jest bronią silnych. Każdy problem prowadzi do rozwiązania, jeśli jesteśmy zdeterminowani do tego, by uczynić prawo prawdy i życia bez przemocy, prawem do życia. Ponieważ prawda i pokój - według mnie - są stronami tej samej monety.

To moje luźne tłumaczenie słów, wypowiedzianych przez Gandhiego w 1931 roku. Prawie 90 lat temu powiedział to, co jest wieczną prawdą, czym tak naprawdę powinniśmy kierować się, budząc każdego dnia rano. Bez nienawiści, ze zrozumieniem, szukać rozwiązań codziennych problemów.

Niechęć, nienawiść, przemoc są najprostszymi narzędziami, nie wymagają od nas nakładu pracy. Jakże łatwo jest po prostu patrzeć na kogoś z ukosa, powiedzieć, że ktoś jest pier…….ty, ponieważ ma inny kolor skóry, inne wyznanie i preferencje seksualne. Wydawać nam się może, że odmienność innej osoby zwalnia nas od konieczności kontaktu i zrozumienia. Jeżeli pokusimy się, by podejść bliżej człowieka innego od nas samych i wyciągnąć do niego rękę, możemy puszyć się jak absolutnie-tolerancyjny-paw, bo wszak jesteśmy wspaniali i pokazujemy się z tej dobrej strony, wszyscy wokół nas widzą, jak cudne kroki podjęliśmy, kiedy nie nazywamy gejów "pedałami" i nie podnosimy kamieni, by w nich rzucać. Ale, czy to nie jest już hipokryzja i to taka galopująca?

A czy potrafimy być czyści? Czy umiemy odrzucić maskę z fałszywym uśmiechem tolerancji i zastąpić ją naszą realną twarzą, na której lśni PRAWDZIWA tolerancja i miłość? To bardzo wymagająca praca, ponieważ wymaga od nas przedarcia się przez pajęczyny własnej, prymitywnej niechęci; wymaga orientacji w tym, co jest nam (przynajmniej początkowo) obce. Wymaga odkopania zasobów naszej miłości, która jest w nas, żyje - może jak pustelnik, karmiony tylko resztkami ze stołu myśli. Potrzebuje tego, byśmy naprawdę poznali innych, porozmawiali z nimi, podjęli kroki ku temu, by dostrzec nasze podobieństwo, ba - fakt, że niczym się nie różnimy!

Żyjemy razem na tym świecie, nie potrzebujemy przemocy. Nie musimy atakować ani bronić swoich zamków przed najazdami Wikingów. Nie potrzebujemy przemocy, mamy nasze języki, komunikację, inteligencję, która często przekracza - poprzez kontakt ze współczesną techniką, mediami, etc. - inteligencję ludzi sprzed stu lat. Cała magia polega na odpowiednim korzystaniu z nich samych.

Po co nam przemoc? Po co nam nienawiść? Musimy nauczyć się istnieć bez nich. Wszyscy - ja też, pewnie, że ja też. Z większą dozą wysiłku, miłość i zrozumienie rozwiąże wszelkie problemy, najpierw powinniśmy dać im prawo głosu i zacząć ćwiczyć. Ćwiczyć ich zastosowanie, współżycie z nimi. Krok po kroku dotrzemy do celu.

Jak sądzicie? Czy słowa Ghandiego i piosenki The Beatles (wiem, że to może wydać się naiwne, bo to oklepane zdania, które każdy z nas zna i może zanucić) mają rację bytu? Czy są Wam bliskie?




Pomyślcie o miłości i zrozumieniu, o odrzuceniu przemocy. Napiszcie, jak to jest u Was. Wiecie, ja pracuję nad sobą, by być "dobrym" człowiekiem, lecz nie zawsze udaje mi się myśleć czysto. Niechęć pojawia się i odchodzi, nigdy jednak nie przeradza się w coś silniejszego, potężniejszego. Nie pozwolę na to. Nie pozwolę...

Za bardzo kocham świat i życie.

Do przeczytania wkrótce.

Piszcie, subskrybujcie, i zajrzyjcie na BLIŻEJ MI - jest to mój fan page na Facebooku. Może i tam znajdziecie coś dla Was.

Komentarze