FACE2FACE


Hej.

Jeszcze zanim przyjdzie weekend, chciałbym na kilka chwil skupić Waszą i moją uwagę na jednej, zupełnie nadzwyczajnej, kwestii związanej z nauczaniem, a zwłaszcza nauczaniem języka. Pracuję w trakcie wakacji i bardzo często mam okazję spotkać się z ludźmi/słuchaczami/uczniami (jakkolwiek by ich nie nazwać), którzy pragną przyjść na zajęcia z języka obcego dla odświeżenia swej wiedzy, dla poprawienia błędów, pozbycia się lęków przed mówieniem, dla najzwyklejszego zabicia czasu. Chwała im za odwagę, oj tak! Jednakże, zanim jeszcze owi uczniowie zaczną działać, muszą zerwać z siebie kokon lęku i niepewności. Zarówno w trakcie zajęć indywidualnych, jak i grupowych.

Bo najpierw jest wytłumaczenie, że nie miałem/miałam kontaktu z językiem od czasów szkolnych, że nigdy nie musiałem/musiałam mówić, że pewnie głupi/głupia jestem do niezmierzonej potęgi. Rolą uczącego jest przedostanie się przez zasieki z niewiary słuchacza i jego/jej osłabienia, by móc zacząć współpracować. To jest najtrudniejszy element całego procesu, choć zaraz za nim pojawia się kolejny... A jest nim odejście od "szkolności".

Uczeń/słuchacz wyciąga zeszyt, długopis, czasem i książkę - jeszcze z liceum - i czeka, co będziemy razem pisać. Nastawiony jest na notowanie, zapisywanie, spisywanie z tablicy, bo to w gruncie rzeczy jest najłatwiejsze. Nagle jednak postawiony jest przed egzekutorem😄😄😄😄😄, który proces zapisywania ograniczył do minimum, a zwykłe gadanie podkręcił do 120%. Wtedy właśnie pojawia się swoiste objawienie. Niespodziewanie uczący się dostrzega, że mówimy o życiu, naszych codziennych sprawach, normalności - i to wszystko w języku obcym. Odrzucamy widok wprost z teledysku do Another Brick in the Wall i dzieciaków wpadających do maszynki do mięsa - nie jesteśmy nimi, a szkoła nie jest tą zwykłą "belferską" szkołą.

Uczący się i pomagający w tym procesie stają się partnerami. Przestraszenie i nerwowy uśmiech zostają zastąpione przez uspokojenie i uśmiech tego, kto znalazł możliwość kontaktu. 

Ta chwila, kiedy wyczuwam (bo to faktycznie można wyczuć!!!), iż bariera została przekroczona, a potem spalona, jest najdoskonalszym elementem nauczania. Kontakt z innym człowiekiem, możliwość pomocy i dodanie pewności siebie.

OK, musiałem to z siebie wyrzucić :)

Wracam w weekend... Do przeczytania.

Komentarze