PODZIĘKOWANIA, SZCZEROŚĆ, MATURA!


Witajcie.

Dzisiaj trzy szybkie, niejako bonusowe sprawy. Oczywiście naszły mnie one zupełnie znienacka, domagając się skupienia i pisania. Przyznaję, że niezbyt się z nimi siłowałem, zanim włączyłem komputer i zacząłem stukać. Tak to już jest w niedziele - po dłuższych wpisach pozostaje pewna doza sił i chęci, aby kontynuować.

Dlatego też...

PO PIERWSZE: Dzięki za ilość odsłon piątkowego wpisu. W tym momencie jest ich już 55. Dostrzeżenie tej liczny sprawiło, że serce zaczęło mocniej bić, a myśli popędziły w głowie niczym Struś Pędziwiatr. Dajecie mi siłę, moje flow…

PO DRUGIE: W jakimś kalendarzu dojrzałem, że jutro (to znaczy 6 maja) mamy Światowy Dzień Szczerości. W zasadzie nic w tym dziwnego, wszak chyba każdy dzień w roku ma przypisane do siebie mniejsze lub większe święto. Jednakże wczoraj, na jednym z kanałów telewizyjnych, natrafiłem na film Blade Runner (w Polsce od dawna znany jako Łowca androidów). I zastanowiłem się...

Głównym bohaterem filmu jest Deckard - policjant i przy okazji tytułowy łowca, który poluje na replikantów, którzy wydostali się spod kontroli. Kim są owi replikanci? Są to androidy (choć to raczej złe słowo, gdyż w naszym mniemaniu android, cyborg i robot, to jedno i to samo), idealnie odwzorowani ludzie, którzy mają ludzkie ciała, uczucia, myśli, wszystko...

Deckard w jednej ze scen analizuje Rachel pod kątem tego, czy jest ona człowiekiem. Rachel nie wie, że jest replikantką, natomiast Deckard (po specjalnym teście) jest tego pewien. Rachel dowiaduje się o tym, że nie urodziła się, wychowała, tylko została sztucznie stworzona. Ma wspomnienia, lecz są one jedynie implantami w jej niby-mózgu.



Rachel posiada zdjęcie, pokazujące ją i jej matkę... Trzyma się tego obrazu niczym jedynego ratunku. Natomiast Deckard wymienia wspomnienia z dzieciństwa Rachel, bo je zna; wie, że każdy replikant ma "wklejone" te same wizje, wyobrażenia, by uczynić go bardziej ludzkim. 

Rachel przestaje walczyć, dopuszcza do siebie świadomość tego, CZYM jest, a z jej oczu płyną łzy... Ludzkie łzy kogoś, kto pojął prawdę. 

Patrzyłem na Rachel i jej twarz. Zadałem sobie pytanie o to, czym jest prawda? Tym, co obiektywne, czy też stanem istniejącym gdzieś na granicy emocji, myśli i zachowań "odpowiednich" w danym momencie. Szczerość jest nierozerwalnie związana z prawdą, wyłazi na powierzchnię i każe dostrzec rzeczywiste zdarzenia. Ale czym jest ta PRAWDA??? Wszak niejednokrotnie każdy z nas inaczej na nią patrzy, inaczej ją postrzega, w inny sposób ją kształtuje. Deckard wyjawił Rachel prawdę - tę techniczną, zbadaną, nieodmienną (podobną do prawdy o tym, że wszystko dąży do śmierci), był szczery. Szczerość jednak wywołała łzy.

Prawda i szczerość. Jestem szczery, gdy mówię prawdę - tę moją, prywatną lub też tę najoczywistszą... Więc, czy zawsze szczerość popłaca? Czy zawsze łzy, które są zwiastunem zrozumienia, są potrzebne?

Namieszałem? Jeśli tak, przepraszam. Miałem potrzebę podzielenia się z Wami moim szybkim spostrzeżeniem. Zapewne naiwnym, lecz nadal szczerym.

OK, jeszcze jedna rzecz:

PO TRZECIE: Jutro zaczynają się matury. Już nieco zapomniałem, jak to jest analizować wiersz, dlatego też nie będę się tu za nic takiego zabierał. Jednakże, choć wielu zapewne się ze mną nie zgodzi, piosenka również może być poezją, daję poniżej link do jednego utworu, który gra mi w głowie i w zasadzie doskonale pasuje do mojego bloga.

Trzymajcie się dzielnie i do przeczytania w przyszły weekend (raczej :))



Komentarze