PIANKA, PYSZNA PIANECZKA


Czołem.

Kojarzycie może test pianki (The Marshmallow Test)? Przypomnijcie sobie...

Jakieś pięćdziesiąt lat temu naukowcy wykonali eksperyment z wykorzystaniem dzieci. Nie, spokojnie, nie chodzi o żadne medyczne koszmary. Dzieciaki zostały poproszone o bardzo prostą rzecz - by zostać sam na sam w pokoju z pianką na talerzyku. Jeśli wytrzymałyby ów test i nie zjadły pianki, wtedy - zaledwie po kwadransie - dostałyby drugą piankę. W nagrodę😋.

Taki prosty eksperyment, który miał na celu pokazanie, w jaki sposób działa nasz mózg, gdy zostanie zaatakowany przez pokusę. Jaki był jego efekt? Otóż, 70% dzieci zjadło piankę. Od razu lub też po chwili walki z sobą, zapachem, cudną konsystencją pianeczki. Zaledwie 30% dzieci zdołało się oprzeć.

Co ciekawe jednak, test pianki był projektem długotrwałym. Kiedy wszystkie dzieci, które brały udział w eksperymencie, dorosły, naukowcy skontaktowali się z nimi. Odkryli wtedy, iż większość z dzieci, które zdołały wygrać z pokusą i przez tych kilka chwil nie zjadło pianki, wiodło bardziej udane życie, lepiej radziło sobie w szkole, w pracy... Zaledwie piętnaście minut, które w pewien sposób odzwierciedliło ich postawę, kształt umysłu.

I jeszcze jedna drobnostka, już odnośnie samego testu. Drobnostka, lecz mająca ogromne znaczenie: Dzieci, które nie zjadły pianki wykorzystywały różne techniki, by zwyciężyć w walce z pokusą. Zamykały oczy, odwracały wzrok, wyobrażały sobie, że pianki nie istniały.

W specyficzny i bardzo twórczy sposób zmuszały mózg do tego, by wyparł z siebie samą świadomość istnienia pianki-pokusicielki. Wymazywały ją. Jeśli jej nie widziały, wtedy ona "wyparowywała".

🍋🍋🍋

Czym ten eksperyment może być dla nas - dorosłych ludzi, którzy niejednokrotnie muszą wojować z atakami bodźców, które chcą od nas jednego: WEŹ NAS! POTRZEBUJESZ NAS! TERAZ! NATYCHMIAST!??? Czy my możemy odnaleźć w sobie choć odrobinę z tych dzieci, które zwyciężyły z piankami?

Poniżej znajdziecie film z unowocześnionej wersji eksperymentu z piankami. Ujrzycie tam dzieciaczki, które siłują się z samymi sobą, by tylko zwalczyć pokusę. Popatrzcie i pomyślcie, które z tych dzieci to Wy?😊



Widzieliście, jak niektóre z maluchów próbowały, odkładały, próbowały, odkładały... Albo nie patrzyły na piankę, byleby tylko wyrzucić ją ze świadomości. 

A gdybyśmy teraz dokonali małego przeniesienia - dzieci na dorosłych, natomiast samych pianek na... powiedzmy nowe ciuchy, jakiś gadżet, coś najzwyczajniej w świecie "fajnego" (ależ to pojemne hasło!). Co wtedy bylibyśmy w stanie zauważyć? Czy popędzenie za nagłą chęcią da nam sukces, sprawi całkowitą przyjemność? Pewnie tak, bo zdobędziemy to, co sobie wymarzyliśmy (eee…., albo raczej zachcieliśmy). Zrobimy sobie - po prostu - dobrze!!!

Pewnie milion razy postąpiliście w ten sposób, kupując coś w przypływie emocji, bez rozpatrywania wszelkich za i przeciw. Ba, jestem tego doskonałym przykładem - robię tak wystarczająco często, bym zaczął się nad tym zastanawiać. Dopiero z czasem pojawia się potrzeba udowodnienia innym, a przede wszystkim sobie, że zakup był odpowiedni i przyniósł samo dobro. Normalna rzecz. Po co mieliśmy czekać na promocję, obniżkę, które mogły nastąpić za kilka miesięcy? W jakim celu mieliśmy porównywać ten sam produkt w innych sklepach (albo, co gorsza, w internecie, gdzie wszystko wydaje się tańsze)? Ja chciałem to i już! Jak maluch, który widział piankę - tak cudnie pachnącą, wspaniale różowiutką, smakowicie mięciutką...

Mieliście tak? Się wie, prawda?

Postawmy się jednak w opozycji do odmiennej wersji nas-dzieci. Zamknijmy oczy, odwróćmy wzrok, myślmy o czymś innym. O czymkolwiek! Pozwólmy, by mózg zepchnął naszą chęć pod powierzchnię. Dajmy jej czas na to, by się uspokoiła, wyciszyła, a może i poszła w diabły. Broń Boże nie szukajmy rzeczy, o której dywagujemy w Internecie, bo ciasteczka i tak wywalą ją na wierzch ekranu i będzie nas atakowała z każdego kąta naszego  cyfrowego życia. Odpocznijmy od szału! Może wtedy uda nam się powstrzymać chęć.

Po co o tym piszę? By Was przestrzec? By przestrzec samego siebie? A w życiu! Pragnę jedynie zauważyć, jak bardzo nasz umysł jest podobny do umysłu dziecka. Test z pianką pokazuje, że wszystko wymaga czasu. Odcięcie nas od bodźców pomaga kontrolować naszą słabość na pokusy. A ta kontrola może pomóc osiągnąć jakiś cel.

Ulegam pokusom bardzo, ale to bardzo często. Wiem, że powinienem się opanować. Nie zawsze jestem dość silny. Niejednokrotnie też myślę, że nie potrzebuję nim być. Czasem warto sobie "pozwolić". Może ta pokusa i jej przytulenie da nam chwilę szczęśliwego uśmiechu, który jest tak bezcenny. Jaki napis możemy znaleźć na opakowaniu kawy Sanka? Indulge yourself OK, czemu nie :)

Pozdrawiam Was serdecznie. Piszcie, co myślicie. Subskrybujcie. Opiniujcie. 

Do poczytania już wkrótce

Komentarze