LUSTRO...


Czołem.

Godzina 6:36. W tle gra Tord Gustavsen Trio - wybór SPOTIFY na dziś. Całkiem miło brzmi... Kawa w kubku z liskiem w kapeluszu zaczyna domagać się dopicia, wszak zostało jej już zaledwie kilka kropel na dnie. Ja natomiast czuję swędzenie w palcach, bo muszę stukać w klawisze. Mózg wysyła bodźce do rąk i nakazuje im pisać. Czyżbym miał do czynienia z uzależnieniem?

Czytam obecnie książkę pana Orbitowskiego, będącą zbiorem jego wpisów na blogu. Dostrzegam w niej powtarzalność, artyzm, literackość, swoistą autorską potrzebę wylania z siebie swego niedopasowania, nieco żulersko-pisarskiego stylu życia. Bo tu czegoś zapomni, tam zaśnie u kogoś w domu po ostrej imprezie, itd. 

Zastanawiam się, w jakim stopniu ekran komputera może stanowić lustro dla piszącego. Wiecie - piszę słowa, które tak naprawdę żyją własnym życiem, one same chcą zostać wykreowane, ustawione w tej, nie zaś innej kolejności. Są jednym z przykładów na istnienie DUCHA W MASZYNIE (wierzę w niego; wierzę w to, że martwe przedmioty posiadają jakąś wewnętrzną moc, którą przesiąkają od nas - użytkowników). 

Słowa to ja, to moje fontowe dzieci😀. Kocham je, naprawdę mocno. Jednocześnie jednak mogę uznać, że ta miłość zaledwie uzasadnia swoiste uzależnienie od stukania. Jeżeli tak, to niechże ono nigdy się nie skończy, żaden detox nie jest mi potrzebny. 

A wracając do owego lustra. Ten blog jest nim. Bez mgły niedopowiedzeń, szczerze, prawdziwie. Bez wilgotnego nalotu, który zasłania wszystko po kąpieli. Ścieram całą wodę szerokim gestem i pokazuję siebie. 

Widzicie mnie...?

Dzięki za czytanie. Do przyszłego weekendu...

😘😘😘😘😘

Komentarze