RĘKA NA SERCU, CZUJEMY CIAŁO



Cześć. Jest mi bardzo miło znów być przez Was czytanym. Wystukuję kolejne słowa z myślą, że klikniecie link i sprawdzicie, co tym razem zaprezentuję. I sprawia mi to ogromną przyjemność

Ja natomiast ponownie (i jak na razie, chyba po raz ostatni) będę wypełniał siebie uczuciami i spróbuję wkleić je w Wasze umysły, ciała, emocje. Przyznaję, że najlepiej czuję się w sferze uczuciowej, połączonej dość mocno z elementem nieco duchowym, dlatego też moje wpisy wielokrotnie wypełniam właśnie tą mieszaniną. Rozumiem jednak, że czasami mogliście poczuć się przytłoczeni moimi emocjami, delikatnością... Dlatego też dzisiaj daję Wam ów post, a w najbliższych tygodniach raczej popłynę w nieco odmiennym kierunku. Ale tylko w nieco odmiennym...😋😋😋😋😋😋😋

Jak mówi tytuł, skupimy się dziś na naszym ciele, ale w zasadzie tylko jego zewnętrzu. Nie chcę dać Wam jednak cyfrowego odpowiednika Kamasutry, oj nie! Mam w planie wykorzystać nasze ciała jako pomocników.

Znów mam dla Was zadanie wyjęte wprost z Talent Friendly Teacher od PTI. Godziny spędzone w trakcie tego kursu, o którym już wielokrotnie wspominałem, wywarły na mnie gigantyczny wpływ (czasem żartuję, że zrobiono mi tam niezłe pranie mózgu... Pranie, po którym nie potrafiłem przestać się uśmiechać i myśleć, jak wiele mogłem zdobyć w trakcie kontaktu z ludźmi mającymi ogromy potencjał). Kiedykolwiek przestanę je wspominać? Hmmmm, wątpliwe...

Czas zakończyć przydługi wstęp i przejść do rzeczy.


Chciałbym Was spytać, czy często macie okazję/obowiązek/przymus występować publicznie? Czy często staracie się powiedzieć cokolwiek, co sprawia Wam trudności? Próbujecie zebrać myśli, jęzor staje kołkiem, brakuje dobrych pomysłów, czas leci, a Wy marzycie, by konieczność zabrania głosu wreszcie dobiegła końca. Bywa tak? Jeżeli tylko potrzebujecie czegokolwiek, co zdołałoby Was naprostować, choć odrobinę pomóc, rzućcie okiem na to, co poniżej napiszę.

Wyobraźmy sobie właśnie, że musimy coś powiedzieć, zaprezentować, omówić, lecz coś nas blokuje. Lęk, brak zdolności, cokolwiek - każdy z nas znajdzie swoje powody tego, że w gardle rośnie gula, powstrzymująca wszystko. Stoimy przed innymi, siedzimy na wprost jakichś ludzi i... Co wtedy?

Skupmy się na jakiejś części naszego ciała. Może połóżmy dłoń na sercu, tupnijmy nogą (jakkolwiek dziwnie to brzmi - tak tę metodę nam zaprezentowano - dzięki, Tomku), a potem myślmy o tym, że ta noga daje jakieś odczucia - ból, rwanie. Powoli, jeśli tylko odpowiednio mocno oddamy nasze myśli tej części ciała, którą czujemy, zdołamy powiedzieć to, co musimy. Patrzymy przed siebie, może na podłogę, nie rozpraszamy się, jesteśmy na kilka chwil, zaledwie sekund oddani naszym ciałom. One nam pomogą, oddadzą nam swoje odczucia, a my je wyłapiemy. I dzięki nim zdołamy wydobyć z siebie nasze słowa. Wszystko wokół nas przestanie istnieć, mózg przymocuje się do tej części ciała, która na kilka sekund dostanie funkcję kotwicy.  


SKUPIENIE + CZĘŚĆ CIAŁA, KTÓRĄ CZUJEMY = MÓWIMY

Cóż, wiem, co mówię. Nadal pamiętam moment, gdy stanąłem przed grupą i z dłonią na ręku, patrząc lekko w przestrzeń mówiłem o tym, co siedziało mi na żołądku. To pomogło. Słowa popłynęły - najpierw powoli, ale z czasem szło coraz łatwiej. Co ciekawe, moja dłoń na sercu zdawała się rozgrzewać, jakby wykonywała trudną pracę. Zdawało się, że część ciała, która zbiera w sobie nasze myśli działa jak akumulator, który nagrzewa się, a zaraz za tym przerzuca swą moc na usta. Cudne wrażenie!!!

Gdy spróbowałem tego sposobu w innych okolicznościach, początkowo czułem się komicznie - jak to, facet myśli o swoim sercu albo pięcie i szuka skupienia. Czy to może działać? Czy możemy to uznać za normalne zachowanie?

Tak, możemy. Spróbujcie wykonać to drobne ćwiczenie. Jeśli macie trudność z powiedzeniem czegoś, wyrażeniem siebie - może to, co Wam opisałem powyżej zdoła pomóc. Dajcie znać, czy tak faktycznie było.

OK, kończę na dziś. Mam nadzieję, że zbytnio nie odpłynąłem. Jeśli tak było, cóż - moje pisanie jest często nieprzewidywalne, a pomysły wpadające do głowy lubią żyć własnym nieokiełznanym życiem. Za tydzień postaram się nieco zbliżyć do powierzchni ziemi. Taki mam przynajmniej zamiar.

A na teraz - piszcie, subskrybujcie i... do przeczytania.

Komentarze

  1. Jak dla mnie, prośba o więcej takich wpisów;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Z pewnością będę powracał do tego typu wpisów. Bo jednak moje serce wyłazi na wierzch.

      Usuń

Prześlij komentarz