CZTERY FAZY PANI Z

Cześć.

Zeszły weekend był dość niecodzienny dla tego bloga. Dałem Wam bowiem nowy wpis w sobotę i dał mi on ogromną radość, zyskał Wasz odzew, reakcje. Potem jednak, gdy obudziłem się w niedzielę, uznałem, że dodam coś jeszcze, więc opublikowałem wpis całkowicie odmienny, wypełniony innymi emocjami, mający zupełnie odrębny wydźwięk. Jeśli nie trafiłem w Wasze gusta, potrzeby, chęci... Cóż, miałem potrzebę wyrzucenia z siebie mojego wpisu BEZ TYTUŁU. Szczerze sądzę, że czasami lepiej pozwolić wykrzyczeć wszystko wewnętrznym głosom.

Minął jednak tydzień i rzeczywistość się uspokaja... Fale są coraz gładsze, a chmury rozwiewają się, odsłaniając niebo... I wracam do świata pełnego talentów i patrzenia w przyszłość. 

Dlatego też dzisiaj porozmawiamy o ZMIANIE.



To chyba dobry czas, by wspomnieć o tym właśnie temacie, nie? Wiosna uderzyła z całych sił, życie odzywa się w naszych ciałach i zaczynamy kombinować, co by tu (jeszcze spieprzyć😅 - nie, nie!!!) zmienić. 

Nie chcę Wam tutaj doradzać, co należy przekształcić, bo nie moja w tym rola - sam miałbym to i tamto do ogarnięcia. Pragnąłbym tylko pokazać Wam pewien schemat przebiegu procesu zmiany, wzór, który widziałem jakiś czas temu, potem zatonął on w odmętach zapomnienia, a przed dwoma tygodniami powrócił, jakby domagał się prawa głosu. Jeśli znacie ów wzór - cudownie! Jeśli przeczytacie o nim po raz pierwszy - to jeszcze cudowniej!!!

Czym jest sama zmiana? Chiński zapis składa się z dwóch słów - pierwszy z nich oznacza zagrożenie, drugi zaś szansę. I sądzę, że ta para doskonale oddaje specyfikę nie tylko słowa, ale i całego procesu. Bo zmiana jest właśnie swoistym procesem. Trudnym, czasami nawet bardzo. Wymaga nakładu pracy, siły, przezwyciężania siebie i wszelkich nieprzyjacielskich sił. Jestem jednak pewien, że każdy z nas miał do czynienia ze zmianami - w życiu, w pracy... Zmiana nie musi od razu oznaczać ogromnego ruchu w naszym życiu - odejścia ze stanowiska, rzucenia partnera. Możemy jedynie zmienić kolor włosów, telefon z Samsunga na LG, kwiaty w ogrodzie na bardziej śródziemnomorskie. Cokolwiek. Jednakże wszelkie zmiany podlegają pewnemu procesowi, który je kreuje, przez który my przechodzimy, który potrafi nieźle nam namieszać w głowach. Jeśli wrzucicie w GOOGLE dzisiejszy temat i poniższe zapiski (fazy), z pewnością pojawią się przed Wami niezliczone ilustracje pokazujące góry i doliny zmian.

Zmiana jest tematem tak szerokim, że pewnie powrócę do niego jeszcze nie raz (może już za tydzień, he, he, he), lecz dzisiaj chciałbym poprosić Was o przyjrzenie się pewnemu schematowi i przeanalizowanie go samemu. Pomyślcie o nim i odnieście go do zmian, którym Wy podlegacie, które Was otaczają. Jestem niemal przekonany, że zdołacie powiązać go z tym, jak wyglądała/wygląda Wasza zmiana.

OK, wystarczy. Do roboty :)

🍀FAZA 1 - ZAPRZECZENIE🍀


Jak to? Mamy coś zmienić? Po co? Na co? Po kiego grzyba? 

Zmiany nie są łatwe, bo wydobywają nas z codzienności, z pewnego wzorca i nakazują coś przekształcać. A my jesteśmy istotami, które wolą mieć wszystko zorganizowane, ułożone, poukładane. Zmiana wszystko rozwala, przewraca klocki, zmusza do myślenia. Nakazuje wyjść z cieplutkich skarpetek i stanąć na zimnej podłodze bosymi stopami. Wymaga przekonanie samego siebie do tego, że zmiana faktycznie jest niezbędna, nieunikniona, potrzebna.

Musimy stawić temu czoła i przejść tę fazę. Po niej zaś pojawia się kolejna, czyli:

🍀FAZA 2 - OPÓR🍀


Stanęliśmy twarzą w twarz ze zmianą. Rozumiemy jej konieczność (musimy zrzucić wagę?, zacząć ćwiczyć?, nauczyć się programować w Outlooku?), przestaliśmy zaprzeczać i zgodziliśmy się na otwarcie drzwi. Jednakże mamy poczucie niepewności, bo stąpamy po niepewnym gruncie, odnosimy wrażenie, że każdy kolejny krok może poprowadzić nas ku katastrofie. 

I co wtedy? Przytulmy negatywne emocje - wszak są naturalne. Nie wińmy innych za zachodzące zmiany (och, jakże to wygodne, gdy możemy na innych zrzucić większą część odpowiedzialności, nie? Bo to ten wredny gnojek szef kazał nam nauczyć się nowego programu! Albo brzuszysko znowu odstaje, najlepiej należałoby je ścisnąć grubym pasem!).

Faza oporu jest trudna, prowadzi ku dołowi. Przetrwanie jej poprowadzić może tylko ku lepszej przyszłości. Cóż, tak właśnie jest. Bo zaraz za rogiem ukazuje się nam:

🍀FAZA 3 - EKSPERYMENTOWANIE🍀


Zaakceptowaliśmy zmianę, więc czas sprawdzić, co ona może nam przynieść. Może faktycznie ten program, którego się nauczyliśmy, da nam nowe funkcje; inny kolor włosów będzie dla nas wyznacznikiem całkowicie odmiennego stylu, a może i życia. Próbujemy, testujemy, macamy, co może być dla nas najlepsze. Zmiana zaszła, teraz należy ją ukształtować, wymościć i wygodnie się w niej ułożyć.

Widzicie? Możemy stworzyć pozytywną wizję, odpowiedni ciąg zdarzeń. Powoli zdołamy dojść do swoistego porozumienia z nami samymi. Oczywiście, nic pochopnie, bo mamy czas na wypróbowanie wszystkich narzędzi i sposobów działania. 

Eksperymentowanie...
Inne ćwiczenia na poprawę samopoczucia? Dlaczego nie...?
Nowe ustawienie mebli w pokoju? Hmmm, dobry pomysł...
Od dziś jemy wszystko bez mięsa? Why not?

No, po tej fazie pozostała tylko ostatnia, czyli finałowa


🍀FAZA 4 - ZAANGAŻOWANIE🍀


Zmiana przestała być czymś nowym. Zdołaliśmy ją okiełznać, poznać, nauczyć się jej. Wiemy, co dla nas oznacza, jak z nią postępować, dokąd nas może zaprowadzić. Dlatego nastał czas na działanie w zmianie. 

Pracujemy nad sobą, by wyglądać inaczej? Wprowadzamy zmiany tu i tam? Może faktycznie wykorzystajmy je? Niekoniecznie chodzi tu o zostawienie partnerów (bo jesteśmy szczuplejsi i z pięknymi włosami, więc stanowimy gorący towar😄), ale może tylko o wykorzystanie radości płynącej z zaistniałych zmian. Skoro zdołaliśmy tak wytrwać, tyle przekształcić, może zdołamy pójść dalej... Wszak mamy tę moc😀. 

Zmiana ma pokazać, że nie skostnieliśmy, że drobnymi kroczkami jesteśmy w stanie osiągnąć całkiem wiele. Przecież pokonaliśmy poprzednie fazy i jesteśmy w pełni zaangażowani w to, do czego dotarliśmy. Niech zmiana pozwoli na cieszenie się sukcesem, spojrzenie w przyszłość - nie lękliwie, lecz z odwagą.



Powoli będę kończył. Jak zawsze dużo nagadałem/napisałem. Może i namieszałem (jeśli tak - dajcie znać). Miałem jednak trochę myśli w głowie, a moje pisanie to niejednokrotnie strumień świadomości. Zostawiam Was z fazami zmiany. Całkiem możliwe, że w kolejnym wpisie wrócę do zmiany jako takiej - czym jest, co nam daje, jak z nią żyć. Na razie jednak - koniec.

Piszcie, co Wam leży na sercu/żołądku. Jestem wdzięczny za wszelki odzew, jakiekolwiek reakcje. A teraz - widzieliście drzwi na samym początku wpisu? Ile drzwi, tyle możliwości zmiany. Tylko wybierać i otwierać...

Pozdrowionka serdeczne i do przeczytania.


PS Dzięki, Marcin.

Komentarze

  1. Za każdym razem (cyklicznie co tydzień:)), czytając kolejny artykuł jestem pod większym wrażeniem twórczości autora, doboru tematów oraz różnorodności myśli.
    Może i ja zmienię kolor włosów:) a co!
    Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Czuję, że moje pisanie naprawdę ma sens. Pozdrawiam serdecznie i życzę pomyślnych zmian.

      Usuń

Prześlij komentarz