MR LEADER

Czołem.

Jak widzicie, blog nieco się zmienił wizualnie. Pomyślałem, że może lepiej będzie troszeczkę go odświeżyć. Jeśli macie opinie na temat jego nowego wyglądu, dajcie znać. Jeżeli coś Wam nie odpowiada, razi w oczy, jest niepotrzebne, cokolwiek... - będę wdzięczny za wszelkie sugestie.

W porządku - tyle wstępu.

A co dzisiaj?

Dzisiaj ten oto człowiek!                        



Kto to taki? Hmmm, nazwijmy go George Leader. Widzimy, że ma w sobie to "coś" - charyzmę, siłę, pewność siebie, sposobność do znaczącego podkręcania wąsa. Taki człowiek potrafi poprowadzić za sobą tłum, zachęcić do współpracy, stworzenia czegoś wiekopomnego. Dla niego wszelkie cele są osiągalne. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę. A czujemy to wszystko jedynie patrząc na zdjęcie, nie?

No dobrze, ale co on tu robi? Po co nam jego wizerunek? Już wyjaśniam.

George Leader jest (jak samo nazwisko wskazuje) uosobieniem talentu do bycia liderem. Pomyślałem, że właśnie tę kwestię dziś poruszę. Bo, jak wiadomo, liderzy muszą być utalentowani w ich sferze. Przedsiębiorczość, umiejętność wprowadzania zmian, wszelkich usprawnień, kreowanie rozwiązań - czasem i ryzykownych - nadal jednak potężnych i niosących z sobą moc odmieniania wizerunku firmy/biznesu - to wszystko zawrzeć może w swojej osobie ten, kto prowadzi innych. Ów lider "napędza" ludzi pracujących wraz z nim. Strategia, którą determinuje, pociąga za sobą działania mające na celu wydobycie na powierzchnię talentów pracowników - całej masy Panów X i Pań Z, którzy pod wpływem prowadzącego przestają stanowić jedynie szarej bandy tworzącej siłę roboczą, a stać się mogą (dajmy na to) Johnem Power i Mary Strength. Bo czemu nie?

Kompetentny i utalentowany lider potrafi wyciągnąć ze studni pracowników całe wiadra czystej, krystalicznej wody umiejętności. 

Co bardzo istotne, ludzie pracują znacznie lepiej, gdy lubią to, co robią, a ich osiągnięcia są doceniane przez tych, czy innych liderów. To prosty, najoczywistszy fakt, o którym czasami możemy zapomnieć. Chyba nie muszę pisać o tym, że już dawno temu udowodniono, iż najzwyklejszy uścisk dłoni i słowo "Good job!" niejednokrotnie potrafią zdziałać więcej, niż finansowe bonusy.


A gdybyśmy tak rozszerzyli zakres oddziaływania liderów. Oni wszak istnieją nie tylko w firmach, na rynku, wszędzie tam, gdzie przelewa się pieniądze. Dokonajmy małego przeniesienia. Rzućcie okiem na to coś poniżej:

BIZNES →→→→→→→→→ SZKOŁA
BIZNES →→→→→→→→ RODZINA
GEORGE LEADER→→→→→→→NAUCZYCIEL
GEORGE LEADER →→→→→→ RODZICE/RODZIC

Chyba wszystko jasne, nie? Z mojego punktu widzenia, nauczyciel faktycznie może być tym, kto wyciąga rękę i prowadzi swych podopiecznych, motywując do rozwoju umiejętności i zdolności. Pracując z konkretnymi uczniami, osobami mającymi swoje cele i umiejętności, zdoła on dotrzeć do pokładów siły, która wymaga tylko zwrócenia na siebie uwagi.

Przeniesienie to dotrzeć może  również do sfery nam bardzo bliskiej, jaką może być nasza rodzina. Wszak nie każdy z Was jest nauczycielem, lecz większość ma rodzinę...  Możemy potraktować ją, jak swoistą firmę, działającą w oparciu o dobre dowodzenie. Właściwe prowadzenie, motywowanie talentów, zwykłe pogłaskanie po głowie i szybkie "YOU CAN DO IT!!!" potrafią zdziałać cuda. Rodzic lider może być kimś, kto pociągnie za sobą całą rodzinę, niczym strategicznie i sensownie skonstruowany interes. Wiem, że brzmi to nieco korporacyjnie, lecz nie musi takie być. Dobrze ułożone stosunki rodzinne, świadomość, w czym jesteśmy dobrzy (w ramach naszej rodzinnej organizacji) zbudują naszą firmę RODZINA S.A. na silniejszej bazie niż firmy Apple, Samsung i Google razem wzięte. 
👇👇👇

Lider musi jednak pamiętać o jednym, lecz dość istotnym elemencie prowadzenia innych. Musi i to bez żadnego zawahania, czy niepewności przekazać innym kierunek, w którym mają iść, nie zaś ten, którego unikać. Pozytywna motywacja zdoła dokonać cudów. Nikt nie potrzebuje znać nieodpowiednich ścieżek. Te właściwe są tymi, których pożądamy. I z nich wynika konieczność najzwyklejszego chwalenia za dobre działania i popychania ku nim właśnie. Ci, którzy wykonują jakiekolwiek czynności, będące pod naszą kontrolą, powinni też mieć możliwość wyboru drogi, którą chcą podążać, natomiast lider winien podpowiedzieć, gdzie znajdzie się mielizna, na końcu której ścieżki znajdziemy się w czarnej d..., gdzie zaś dotrzemy do morza, z którego wyłowimy smaczne rybki talentów😉. 

Wymądrzam się? Hmmm… Jeśli macie takie odczucia, dajcie znać. Lecz nim to uczynicie, zastanówcie się przez kilka chwil nad poniższymi zdaniami, które ogarniają moje może nieco chaotyczne rozmyślania:

  1. Lider ma siłę i potrafi pociągnąć za sobą innych;
  2. Skoro ma talent w jakiejś sferze, zdoła wydobyć/odnaleźć talent u innych;
  3. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z zależnością LIDER ⇆ PODLEGŁY możemy mówić o przyciąganiu talentów i umiejętności;
  4. Talenty zaś potrzebują pozytywnej narracji, która wyciągnie je na wierzch, a schowa to, co słabsze, niepotrzebne.

⇒ I JESZCZE JEDNO... ⇐

Napisałem o byciu liderem w rodzinie. Sam jestem ojcem i muszę spytać sam siebie, czy faktycznie wprowadzam w życie wartości, o których wspomniałem. Nie jest to łatwe, ale chyba wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Praktyka istnienia w rodzinie niejednokrotnie stanowić może siłowanie się, może i udowadnianie tego, kto ma większą moc.

Tak więc, czy jestem liderem? Powiem szczerze - NIE WIEM. Pragnę tego, lecz równocześnie nie wyobrażam sobie siebie jako herszta. Bliżej mi do demokracji sterowanej :), w której rolą rodzica jest stwierdzenie, czy dany pomysł albo posunięcie jest dobrym lub też kijowym ruchem. 

I sądzę, że w tym miejscu umocnić mogę moje wcześniejsze stwierdzenie o pozytywnej narracji - przemyślanej i nastawionej na sukces, nie na wytykanie błędów; pokazującej pozytywy, odrzucającej negatywne strony .A jeśli w tym wszystkim mamy miejsce na umożliwienie dziecku dokonania wyboru, jesteśmy w Niebie. 

Próbuję iść we właściwym kierunku - ku górze. Popełniam błędy (oczywiście!), potykam się (jasne!), lecz może za jakiś czas będę mógł stwierdzić, że udało mi się odpowiednio wykorzystać talenty moje i innych.

💚💜💙


W porządku, kończę. Dajcie znać, czy moje dzisiejsze pisanie coś Wam powiedziało, czy miało sens (oby!). A za tydzień spotkamy się z bardzo ciekawym trójkącikiem... Trójkącikiem, który zmusi nas do myślenia. Gwarantuję.

Do przeczytania,
Papa.

Komentarze

  1. Wow! "przekazać innym kierunek, w którym mają iść, nie zaś ten, którego unikać" - chyba nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że tak to takie istotne! Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. Zawsze wierzyłem w siłę dobrych słów.

      Usuń

Prześlij komentarz