Hej.
Witam Was w poniedziałek. Jest 18 lutego, a data ta jest dość istotna. Ba, naprawdę istotna. Dzisiaj mój syn Mikołaj obchodzi 11 urodziny. Dlatego też postanowiłem wrzucić tutaj ten post. To malutki element święta, które dzisiaj obchodzę.
Ponieważ ten blog ma w podtytule wspomniane, byśmy na chwilę zwolnili i poczuli to, co dzieje się wokół nas, sądzę, że umieszczenie tutaj tego wpisu jest jak najbardziej odpowiednie.
Ponieważ ten blog ma w podtytule wspomniane, byśmy na chwilę zwolnili i poczuli to, co dzieje się wokół nas, sądzę, że umieszczenie tutaj tego wpisu jest jak najbardziej odpowiednie.
"Chmurka Amelka" jest postacią, którą wymyśliłem, gdy Mikołaj miał może roczek. Stworzyłem wtedy książeczkę z bajkami i opowieściami dla niego - takimi w sam raz do poczytania przed snem. Przyznaję, że nie do końca pamiętam inne historie (choć książeczka wciąż stoi na półce), lecz właśnie Amelka nadal mocno siedzi w mojej pamięci. I właśnie z tego powodu dziś tu się znalazła. Poczytajcie - to krótka rzecz. A jeśli macie ochotę na jeszcze dwie opowieści o Amelce, pod spodem wkleję link do pozostałych historyjek.
Trzymajcie się miło. Pamiętajcie o tych małych chwilach, które rozgrzewają w środku. Musimy je pielęgnować.
CHMURKA
AMELKA RODZI SIĘ
Był śliczny, słoneczny dzień; dzień, w którym
dzieci biegają, krzyczą i śmieją się, a dorośli im na to
pozwalają. Brzegi jeziorka przyciągały mieszkańców wesołym
szumem wody.
- Chodźcie do mnie, jestem chłodna i mięciutka.
Wykąpcie się we mnie, popływajcie na łódkach. Pozwalam wam! –
tak wołało jeziorko, a ludzie odpowiadali mu śmiechem.
Na niebie nie było ani jednej chmurki. Słońce
rozdawało swe promienie, choć czuło zmęczenie. Świeciło
najjaśniej, jak potrafiło już od wielu dni i nie mogło nawet
odpocząć. A słońce odpoczywa, gdy przeleci jakaś
chmura-turystka, która być może odwiedziła już wiele krajów na
całym świecie. Taka chmura wita się ze słońcem we wszystkich
językach, jakie zna.
- Dzień dobry – mówi po polsku.
- Guten Tag – mówi po niemiecku.
- Good morning – mówi po angielsku.
Czasem takie powitanie trwa długie godziny, bo chmura
musi pochwalić się, w jakich krajach przebywała. Potem słońce
prosi chmurę o pomoc, a chmura zawsze się zgadza, gdyż lubi
pomagać. Wtedy słońce chowa się za nią i odpoczywa. Nie
zasypia, przymyka tylko oczy i słucha opowieści chmury o dalekich
krajach.
Ale tego dnia, podobnie jak wiele dni wcześniej, słońce
na próżno wypatrywało chmur, które mogłyby jej pomóc. Było
bardzo, bardzo zmęczone. Nie wiedziało, kogo poprosić o pomoc.
Wiatr, który przywiewa chmury, odleciał i zostawił na swoim
miejscu swego młodszego brata – wietrzyka.
- Wietrzyku – powiedziało słońce cichutko.
- Ssssssssssssssssssłucham – zaszumiał wietrzyk.
- Przywołaj jakąś chmurę, jestem zmęczone.
- Nie mogę. Wiem, że chmury są w drodze, ale minie
jeszcze wiele dni, nim przylecą. A ja jesssssssstem za
sssssssssssłaby, aby je popędzać.
- Ale ja nie wytrzymam dłużej i spadnę na ziemię!
- Nie pomogę ci. Przepraszam.
I wietrzyk odleciał, aby bawić się z liśćmi i
włosami dzieci. Słońce zamyśliło się, a następnie zawołało
jeziorko. Nie chciało mu psuć dobrego humoru, ale potrzebowało
pomocy.
- Jeziorko! Hej, jeziorko!
- Tak, słucham.
- Przepraszam cię, ale czy możesz mi pomóc?
- Co się stało? – jeziorko zmartwiło się i stało
się chłodniejsze.
- Jestem zmęczone. Chcę odpocząć.
Jeziorko zaśmiało się.
- Nie bój się, słoneczko. Woda, która jest we mnie
paruje i ta para, której ty nie widzisz, unosi się do góry. Twoje
ciepłe promienie powodują, że para tworzy chmury.
- Tak?! – słońce, choć słabe, ucieszyło się.
- Tak. Ja już widzę, że jeszcze chwileczka i pojawi
się chmurka, a ona ci na pewno pomoże.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Wspaniale! – słońce było szczęśliwe i resztkami
sił zaświeciło jeszcze mocniej.
Jeziorko nadal bawiło się z ludźmi, wietrzyk tańczył
w gałęziach drzew, a słońce rozglądało się, czekając na
chmurkę.
I nagle… tuż obok słońca… pojawiła się mgiełka,
która po chwili utworzyła malutką chmurkę. Chmurka zamrugała
oczkami i ziewnęła.
- Dzień dobry – przywitało ją słońce.
- Dzień dobry – odpowiedziała chmurka po polsku, bo
dopiero się urodziła i nie znała innych języków.
- Jak masz na imię?
- Amelka.
Chmury zawsze mają imiona. Od początku do końca.
- Miło mi. Jestem słońce i mam do ciebie prośbę.
- Tak?
- Chciałabym odpocząć. Czy możesz mnie choć na
chwilkę przesłonić.
- Oczywiście.
I chmurka, która przedstawiła się jako Amelka,
przesłoniła słońce. Słońce wreszcie mogło odpocząć. A to
dzięki Amelce, która nie potrafiła nie pomóc, gdy ją o to
poproszono.
Tak narodziła się chmurka Amelka. I tak rozpoczęła
swoje życie.
To tyle, jeśli chodzi o pierwszą opowieść o Amelce. Oto link do dwóch innych historii → Chmurka Amelka.
Miłego tygodnia i do przeczytania w weekend.
PS. Kocham Cię, synku.
Miłego tygodnia i do przeczytania w weekend.
PS. Kocham Cię, synku.
Komentarze
Prześlij komentarz