Te krótkie chwile...

Cześć. Przyszedł nowy rok, a z nim mnóstwo możliwości. Mamy za sobą nasze postanowienia - bardziej lub mniej ambitne. Dopiero za jakieś dwa tygodnie zweryfikujemy ich wartość i siłę. Znów okaże się, że "na grzyba" one były. Ale ja dzisiaj nie o tym...

Mam dla Was dwa zadania do wykonania. 

Po pierwsze - obejrzyjcie film powyżej.

Po drugie zaś, pomyślcie... Pomyślcie nad tym, czy macie takie krótkie chwile podobne do tych ukazanych w filmie,  ułamki sekund, które sprawiają Wam radość. Nic wielkiego i spektakularnego, jak zrobienie z synem trudnego zadania matematycznego (co mnie się nie zdarza), upieczenie placka (j.w.), zdobycie kredytu w banku. Nie - powyższe przykłady są wspaniałymi, niemal podniosłymi momentami, które znacząco dotykają Was i innych. Są  one jednakże zbyt wielkie, zbyt efektowne, zbyt zbyt...

My potrzebujemy tu czegoś malutkiego. Drobnostkę, która przywoła uśmiech na ustach. Jak w filmie "Amelia", gdy główna bohaterka wsuwa dłoń do worka ze zbożem, bo kocha dotyk ziarenek na skórze. Macie coś takiego?

Ja uwielbiam dźwięk migaczy w moim aucie. Zaciągnięcie się zapachem książki. Początek "Thunderstruck",  który sprawia, że podkręcam dźwięk. Zapisanie wysokiej punktacji na teście. Kremowanie skóry. Wgryzienie się w orzeszki solone......... To takie moje własne maleństwa. Jest ich wiele więcej, wymienienie wszystkich byłoby trudne. Chcę tylko, byście poprzez podane przykłady wyczuli ich kształt i działanie.

Te skromne odczucia, momenty codzienności mogą pomóc, dać nam wsparcie, a może i odpalić wewnętrzny silnik. Mogą być tym, na co czekamy brnąc przez trudy, mogą być zaledwie szczyptą, która nadal potrafi utrzymać nas na powierzchni życia. 

Oj, robię się nazbyt poetycki.

Proszę Was, byście znaleźli swoje chwile, byście je szanowali i kochali. One odwdzięczą się radością, a może i spokojem. A pewnie będą bardziej efektywne od postanowień, które z reguły przynoszą z sobą tylko wzruszanie ramion i zniechęcenie 

Napiszcie, czy macie takie swoje drobnostki. Podzielcie się tym, co myślicie.

Do przeczytania.

PS. Od kolejnego wpisu przejdę na tryb weekendowy. Czas wracać do codzienności, he, he, he...

Ten cudny moment, gdy dłoń zanurza się w piasku na plaży.


Komentarze