MOJE FLOW

Czołem. 

Ja tylko na chwilę :)

Nadal pamiętacie flow, nie? Pragnąłbym nieco do niego nawiązać, bo jeszcze nie pisałem Wam o tym, że uwielbiam prozę Stephena Kinga - miłością wieczną i niezmierną. Nie zdziwi Was pewnie fakt, że swego czasu traktowałem pisarstwo "Króla" jako wyznacznik wszystkiego, co mnie kręci, czym zapełniałem mój umysł. Oj, pamiętam, jak zapamiętale dążyłem do tego, by choć w drobnym stopniu oddać mojego pisarskiego ducha na kartkach (ha, niektóre z moich prób nadal krążą po Internecie. Jeśli chcecie, poszukajcie...). Zaprzestałem pisania opowiadań. Dlaczego? Chyba fala, która mnie niosła uspokoiła się, a nurt rzeki stał się co najwyżej delikatny. 

Ale, ale, ale... Stephen King nadal we mnie istnieje, jego słowa wciąż dają mi doładowania, zapach książek nęci i kusi. A pisanie? Cóż, ten blog daje mi to wszystko, co wcześniej odnajdowałem w tworzonych przeze mnie historiach i ma wszelkie znamiona BIAŁEGO FLOW - czuję się doskonale stukając w klawisze, a spoglądanie na ilość odbiorców (więcej i więcej!) daje mi wszelkie podstawy do tego, by sądzić, że płynę w dobrym kierunku, a wraz ze mną WY, drodzy odbiorcy. Tak, to jest moje flow.

Dziękuję i zostawiam Was ze słowami mojego Króla .😊😊😊 

Do przeczytania w weekend.


Thanks a lot, bro.

Komentarze